Autor: Andrzej Galbarczyk
Jakiś czas temu przyznałem, że ucząc zasad dziedziczenia i podstaw genetyki od lat wprowadzałem studentów w błąd. Jak tak dalej pójdzie, to zrobię z tego całą serię, w której będę się kajał. Niemniej, znowu muszę przyznać się do błędu i sprostować jedną rzecz: nużeńce mają odbyty.
Od lat fascynują mnie wszelkie żyjątka bytujące w i na naszym ciele. Studentom często opowiadam przeróżne historie o koewolucji człowieka i drobnoustrojów, oraz o tym jak na siebie wzajemnie wpływamy. Ot choćby o tym, że chorobotwórczy pierwotniak, Toxoplasma gondii, może nam tak namieszać w głowie, że zaczną nas podniecać praktyki BDSM (krępowanie, dominacja, sadyzm i masochizm) [1]. Kto wie, może to nie uwodzicielski Christian Grey, a prędzej będący źródłem toksoplazmozy kot Anastazji z Pięćdziesięciu twarzy Greya jest odpowiedzialny za jej fantazje erotyczne.
Jedną z takich historii była poruszająca opowieść o tragicznym losie nużeńców. Nużeńce, to takie mikroskopijne żyjątka, a dokładnie roztocza, zamieszkujące naszą skórę, szczególnie skórę twarzy, gdzie często osiedlają się w okolicach ust i oczu. Są bardzo powszechne i same z siebie nie wyrządzają nam żadnej krzywdy. Nie uszkadzają naszej skóry, nie piją naszej krwi jak wiele innych pasożytów. Do tej pory, zawsze mówiłem studentom, że krótkie życie nużeńców jest naznaczone jednak okropnym cierpieniem.
Wyobraźcie sobie, że jesteście nużeńcem. Wasze życie jest proste. Całe dnie przesiadujecie w gruczołach łojowych lub torebkach włosowych gospodarza. W nocy, gdy wasz gospodarz pójdzie spać wyruszacie na ekscytującą wyprawę na powierzchnię skóry w poszukiwaniu okazji do kopulacji. Okrutny los sprawił jednak, że nie macie odbytu, więc każdy kęs spożytego martwego nabłonka gospodarza przybliża was do chwili, w której wasze maleńkie ciałko eksploduje z powodu nagromadzonego kału. Przerażająca historia z perspektywy nużeńca jak i gospodarza, który od teraz ma świadomość, że w każdym monecie na jego rzęsach może dokonywać żywota nużeniec rozrywany na strzępy nagromadzonymi fekaliami.
Teraz okazuje się, że kolejny raz wprowadzałem studentów w błąd. Nie wiem jak to się stało, ale naukowcy najwyraźniej przeoczyli obecność odbytów u nużeńców i latami powtarzali historie o jedzących do rozpuku żyjątkach. Wielu lekarzy zakładało, iż tak spektakularne eksplozje przepełnionych kałem roztoczy musiały być zarzewiem przeróżnych stanów zapalnych skóry [2]. Najnowsze badanie jednoznacznie wykazało: nużeńce mają odbyty [3]!
Co więcej okazało się, że nużeńce tak bardzo dostosowały się do życia na naszej skórze, że straciły wiele genów, które nie były im potrzebne. Nie potrafią już produkować substancji chroniących przed promieniowaniem UV, gdyż na powierzchnie skóry wychodzą jedynie w nocy. Prawdopodobnie nużeńce żyją z nami w symbiozie i wbrew temu co o nich sądziliśmy wcześniej, sącz wręcz dla nas pożyteczne – oczyszczają nam mieszki włosowe i pory.
I choć wiele jeszcze nie wiemy o tych fascynujących organizmach, zaskakująco dużo wiemy o ich praktykach seksualnych. Idąc spać pomyślcie sobie, że za chwile nużeńce będą kopulować na waszych włosach lub włoskach, samica jak zawsze będzie na górze, a ich radosne spółkowanie będzie trwało do białego rana. Dużo milsza historia, prawda?
Kontakt do autora: Andrzej Galbarczyk
Blog Zdrowia Publicznego, red. M. Zabdyr-Jamróz, Instytut Zdrowia Publicznego UJ CM, Kraków: 12 września 2022
Źródła: