Autorka: Alicja Domagała
Jeden z kluczowych raportów Światowej Organizacji Zdrowia na temat zasobów kadrowych nosi wymowny tytuł: A Universal Truth: No Health Without a Workforce [1]. Dokument ten zwraca uwagę, że pracownicy systemu ochrony zdrowia odgrywają kluczowe znaczenie zarówno dla osiągnięcia, utrzymania, jak również przyspieszania działań w zakresie zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych populacji. Badania naukowe potwierdzają bezpośrednią zależność pomiędzy stanem zdrowia danej populacji, a jakością i liczebnością pracowników medycznych. Aktualnie kwestie dotyczące niedoborów kadry medycznej oraz luki pokoleniowej wynikającej z niekorzystnej struktury wiekowej – zarówno wśród lekarzy, jak i pielęgniarek – są kluczowymi wyzwaniami dla decydentów polityki zdrowotnej oraz, ale menedżerów placówek medycznych. Przyczyny obecnych problemów w tym zakresie, zwłaszcza nasilających się deficytów kadrowych, są uwarunkowane różnymi czynnikami. Najważniejsze z nich to: niewłaściwe zarządzanie zasobami ludzkimi, niedostosowanie struktury zatrudnienia do profilu i zakresu realizowanych świadczeń, brak planowania w systemie kształcenia oraz niedofinansowanie systemu opieki zdrowotnej [2].
Na tle świata i Europy sytuacja polskich kadr medycznych jest wyjątkowo niekorzystna. Mamy jeden z najniższych w Unii Europejskiej wskaźnik zatrudnienia w poszczególnych grupach zawodów medycznych, niekorzystną strukturę wiekową lekarzy i pielęgniarek; emigrację zawodową; oraz częste protesty i strajki różnych grup zawodów medycznych – wynikające z niskiego wynagrodzenia oraz nadmiernego obciążenia pracą. Próby rozwiązania tych problemów, czy też poprawy istniejącej sytuacji na ogół mają charakter doraźny i służą szybkiemu złagodzeniu istniejącej sytuacji, niejednokrotnie prowadząc do kolejnych napięć.
Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2016 roku, dotyczący kształcenia i przygotowania kadr medycznych, wyraźnie pokazał, że system kształcenia i szkolenia zawodowego kadr medycznych w Polsce nie zapewniał przygotowania wystarczającej liczby odpowiednio wykształconych profesjonalistów medycznych, stosownie do zmieniających się potrzeb zdrowotnych populacji [3]. W ostatnich latach podjęto wiele działań mających na celu zwiększenie liczby studentów zarówno na kierunku lekarskim, jak i pielęgniarskim. Niedoborów kadrowych nie można jednak zlikwidować w krótkim czasie, gdyż proces kształcenia profesjonalistów medycznych trwa od kilku do kilkunastu lat, a więc ewentualne zaniedbania i błędy w procesie planowania zasobów kadrowych skutkują poważnymi konsekwencjami dla systemu i jego pacjentów przez wiele kolejnych lat. Decyzje w tym zakresie powinny więc być prowadzane w sposób przemyślany, w oparciu o rzetelne analizy i prognozy – z uwzględnieniem potrzeb demograficzno-epidemiologicznych i zróżnicowaniem w poszczególnych regionach kraju.
Aktualne wyzwania dotyczące walki z pandemią COVID-19, pokazują dobitnie jak ogromną rolę dla zapewnienia bezpieczeństwa pacjentów odgrywają pracownicy medyczni. I chodzi tutaj nie tylko o ich wiedzę, doświadczenie i umiejętności, ale także konieczność pracy w warunkach silnego stresu, przemęczenia oraz narażenia własnego zdrowia. Deficyty kadrowe w polskim systemie zdrowotnym są faktem i poważnym zagrożeniem zdrowia mieszkańców Polski – i nie tylko w okresie pandemii.
Żeby jednak trafnie odpowiedzieć na ten problem trzeba go dobrze zrozumieć. Oto, więc, kilka faktów i mitów związanych z występowaniem braków kadrowych w naszym systemie.
FAŁSZ: Braki kadrowe są poważnym problemem większości krajów Europy. Według szacunków Unii Europejskiej, w samej UE brakuje ok. miliona pracowników medycznych, w tym ok. 230.000 to braki lekarzy, a 590.000 to braki pielęgniarek [4].
PRAWDĄ jest natomiast, że Polska ma najniższe w UE wskaźniki zatrudnienia zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek na 1.000 mieszkańców, co oznacza, że niedobory kadrowe (zarówno obecne, jak i prognozowane) dotykają nasz system zdrowotny bardziej w porównaniu z innymi krajami, i ich konsekwencje są bardziej dotkliwe. Aktualnie w 72% polskich szpitali brakuje pielęgniarek, a w 68% szpitali brakuje lekarzy [5].
FAŁSZ: Z danych gromadzonych w rejestrach Naczelnej Izby Lekarskiej, wynika, że liczba zaświadczeń pobranych w celu potwierdzenia prawa wykonywania zawodu w innych krajach UE stanowi ok. 7% ogółu wszystkich lekarzy uprawnionych do wykonywania zawodu. Podobnie skala migracji wygląda w grupie pielęgniarek. Wyniki badań pokazują, że najwyższy odsetek deklarujących gotowość i chęć migracji występuje w grupie studentów, nieco mniejsza jest już w grupie rezydentów, a najniższa w grupie specjalistów.
PRAWDĄ jest natomiast, że deklaracje związane z chęcią migracji są skorelowane z wiekiem (młodsi lekarze, młodsze pielęgniarki częściej deklarują, że rozważają emigrację), a personel z dłuższym stażem zawodowym rzadziej deklaruje chęć emigracji zawodowej. Najczęstszymi deklarowanymi powodami migracji są przesłanki ekonomiczne, konieczność podejmowania pracy na kilku etatach, ale także nadmierne obciążenie pracą i bariery w ścieżce kariery zawodowej.
FAŁSZ: Proces kształcenia lekarzy jest wieloletni i zależy od wybranej specjalizacji, ale trwa łącznie ok. 12 lat (wliczając czas studiów, stażu podyplomowego i specjalizacji) – czyli studenci którzy rozpoczęli studia w roku akademickim 2019/2020 będą pełnoprawnymi specjalistami dopiero ok. roku 2032. Nie ma też gwarancji, że wszyscy, którzy ukończą studia będą pracować w zawodzie (część osób nie podejmuje pracy lekarza) i w polskim systemie.
PRAWDĄ jest natomiast, że od roku akademickiego 2016/2017 systematycznie i istotnie zwiększa się liczba przyjęć na kierunek lekarski. Uruchomione zostały także studia na kierunku lekarskim na nowych uczelniach: Kielce, Rzeszów, Zielona Góra, Radom, Opole oraz na uczelniach prywatnych (Kraków, Warszawa). Prawdą jest także to, że koszty kształcenia lekarzy są najwyższe w porównaniu z kształceniem w innych zawodach i innych branżach.
FAŁSZ: Pracownicy medyczni zza wschodniej granicy nie posiadają prawa wykonywania zawodu w Polsce i zobligowani są do nostryfikacji dyplomu, który jest procesem długotrwałym i złożonym. W Polsce zaledwie 1,8% ogółu zatrudnionych lekarzy to lekarze innej narodowości, przy średniej dla krajów OECD na poziomie 17,3% [6]. W przypadku pielęgniarek wskaźniki te są jeszcze niższe.
PRAWDĄ jest natomiast, że dyrektorzy polskich szpitali są zainteresowani zatrudnieniem personelu medycznego zza wschodniej granicy. Ważne jest więc podjęcie działań ukierunkowanych na rekrutację pracowników medycznych zza wschodniej granicy, przy jednoczesnym systemowym procesie ułatwiania procesu administracyjnego dotyczącego legalizacji pobytu w Polsce, uzyskaniu pozwoleniami na pracę, pomocy w nauce języka polskiego i uproszczeniu procesu nostryfikacji dyplomu. Prawdą jest także to, że po nostryfikacji i uzyskaniu prawa wykonywania zawodu w Polsce – czyli kraju Unii Europejskiej – osoby te mogą wyjechać do innych krajów UE oferujących lepsze warunki zatrudnienia.
FAŁSZ: Analiza wskaźników dotyczących liczby osób aktywnych zawodowo, publikowanych przez Naczelną Izbę Lekarską oraz Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych (na podstawie prowadzonych rejestrów) za lata 2010-2018, pokazuje, że wskaźniki te uległy nieznacznemu zwiększeniu.
PRAWDĄ jest natomiast, że prognozy demograficzne prowadzone przez Naczelną Izbę Lekarską oraz Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych pokazują, że ze względu na aktualną strukturę wiekową należy się spodziewać spadku w kolejnych latach. Zarówno w grupie zawodowej lekarzy, jak i pielęgniarek i położnych rośnie średnia wieku, czyli są to starzejące się grupy zawodowe o bardzo niekorzystnej strukturze wiekowej. Obecnie średnia wieku lekarza w Polsce wynosi prawie 50 lat, a lekarza ze specjalizacją – powyżej 54 lata. Średni wiek pracującej pielęgniarki wynosi aktualnie powyżej 51 lat. Poważnym problemem systemowym jest więc brak zastępowalności pokoleń, zarówno w grupie lekarzy, jak i pielęgniarek.
Podsumowanie
Kontakt do autorki: Alicja Domagała
Blog Zdrowia Publicznego, red. M. Zabdyr-Jamróz, Instytut Zdrowia Publicznego UJ CM, Kraków: 30 marca 2020
Źródła: