Ósmy mini-wywiad z cyklu „Trzy pytania do absolwenta” – przygotowanego przez Ilonę Nenko – w którym nasi absolwenci opowiadają o życiu zawodowym po studiach w Instytucie Zdrowia Publicznego. Celem cyklu jest prezentacja doświadczeń i perspektyw (w tym cennych porad zawodowych) profesjonalistów zdrowia publicznego zarówno w Polsce, jak i na świecie.
Dzisiaj prezentujemy historię Tomasza Nowaka, który ukończył studia licencjackie na kierunku zdrowie publiczne w 2016 roku i obecnie w Stanach Zjednoczonych spełnia swoje marzenie o doktoracie.
Jak wygląda twoja ścieżka zawodowa?
Zacząłem pracować na trzecim roku studiów w jednej z krakowskich przychodni. Zajmowałem się m.in. administracją, sprawozdawstwem czy komunikacją z NFZ-em czy Sanepidem. Niestety z powodu łączenia pracy ze studiami zakres moich obowiązków był dość skromny i nie mógł się zbytnio powiększyć. Mimo to, spędziłem tam bardzo przyjemny rok, zdobyłem doświadczenie i nawiązałem kilka dobrych znajomości. Po obronie licencjatu postanowiłem, że nie będę robił studiów magisterskich w trybie dziennym, a przeniosę się na studia zaoczne. Chciałem mocniej skupić się na pracy, żeby przez kolejne dwa lata nabyć i doświadczenie, i wykształcenie. Zacząłem szukać pracy, która pozwoliłaby mi się utrzymać i jednocześnie opłacić studia. Niestety, z przyczyn losowych, zaoczne studia zdrowia publicznego nie ruszyły, a ja zostałem z licencjatem. Na szczęście to nie przeszkodziło w znalezieniu pracy. Moja aktywność na studiach licencjackich zaowocowała przejściem rekrutacji w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) w Warszawie i w prywatnej krakowskiej firmie zajmującej się HTA – tj. oceną technologii medycznych (ang. health technology assessment). Wybrałem Kraków, głównie z powodów finansowych, bo choć obie opcje oferowały podobne pieniądze, koszt życia w Krakowie był zdecydowanie niższy. Zacząłem od stanowiska młodszego analityka i od prostych zadań: przeglądy systematyczne i analiza danych, ale – co najważniejsze – nabierałem doświadczenia. Po niespełna roku awansowałem na stanowisko analityka, na którym poziom samodzielności znacznie wzrósł. Do obowiązków doszło ustalanie zakresu raportów, szkolenie nowych pracowników i opieka nad praktykantami. Prowadziliśmy wysokiej jakości analizy technologii medycznych głównie na zlecenie firm farmaceutycznych. Odbyłem kilka wewnętrznych szkoleń m.in. z medycyny opartej na dowodach (EBM, ang. evidence based medicine) i HTA. Zakres tych szkoleń był szeroki np. metodyka badań, biostatystyka, prowadzenie przeglądów systematycznych i metaanaliz. Na szkoleniach pogłębiałem wiedzę ze studiów. Po niewiele ponad roku pracy sam zacząłem prowadzić szkolenia dla nowych pracowników firmy oraz szkolenia zewnętrzne np. dla pracowników sektora farmaceutycznego czy Ministerstwa Zdrowia.
Czekając na kolejny awans dostałem propozycję… wyjazdu na doktorat w USA. Prof. Grażyna Jasieńska – promotorka mojej pracy licencjackiej – napisała mi, że prof. Michael Muehlenbein szuka studentów, którzy interesują się zdrowiem w perspektywie ewolucyjnej. Zgłosiłem się, a oferta była bardzo konkretna. Dostałem stypendium, za które mogę się utrzymać oraz zwolniono mnie z opłat za zajęcia. I tak po dwóch latach w środowisku HTA przeniosłem się za Atlantyk, gdzie od sierpnia 2018 roku robię doktorat z biologii. Pracuję jako research assistant na Wydziale Antropologii na Baylor University w Teksasie. Moje zainteresowania naukowe skupiają się wokół ekologii reprodukcyjnej i immunologii u kobiet. Doktorat był moim marzeniem prawie od początku studiów i właśnie je spełniam :-).
Jakie doświadczenia nabyte podczas studiów na zdrowiu publicznym pomogły ci w zdobyciu pracy?
Przede wszystkim sam fakt ukończenia zdrowia publicznego daje dużo przy szukaniu pracy w środowisku HTA. Moją dodatkową zaletą była aktywność w kołach naukowych. Po pierwsze, praca w SKN Ewolucyjnych Podstaw Zdrowia. Przygotowanie i prezentacja prac na konferencjach studenckich pozwoliły rozwijać zdolności analityczne i wystąpień publicznych, a przy szukaniu pracy były dowodem, że umiem to robić. Po drugie, aktywność w SKN Polityki Zdrowia Publicznego na rzecz Prawa do Zdrowia w Każdym Wieku oraz praca w projekcie badawczym prof. Stanisławy Golinowskiej ProHealth 65+ pozwalały na pogłębienie wiedzy z polityki zdrowotnej – a praca w HTA to w dużej mierze consulting dla podmiotów chcących wprowadzić technologie medyczne na rynek, listę leków refundowanych itd. Po trzecie, moim atutem była praca jako członek zarządu Studenckiego Towarzystwa Naukowego i przy organizacji kilku międzynarodowych konferencji naukowych czym mogłem potwierdzić umiejętności organizacyjne i przywódcze.
Cenne doświadczenie nabyłem także podczas praktyk. Te w projekcie badawczym prof. Jasieńskiej w Beskidzie Wyspowym pozwoliły mi zapoznać się z robieniem badań w praktyce, dostrzec wrażliwe punkty w organizacji i poznać sposoby radzenia sobie z nimi, co jest bardzo pomocne przy ocenie wiarygodności badań. A kolejne praktyki zrobiłem w jednej z krakowskich przychodni. Może nie brzmi to imponująco, ale dzięki temu, że nie był to ogromny moloch z dwustoma anonimowymi pracownikami, nie byłem traktowany jak kolejny student, tylko jak osoba, która przyszła się czegoś nauczyć. Po bardzo ciekawym i pouczającym miesiącu w przychodni zaproponowano mi pracę.
Jakie umiejętności zdobyte na studiach wykorzystujesz w pracy zawodowej?
Największą zaletą studiów zdrowia publicznego jest ich wielodyscyplinarność. Podczas mojej pracy w HTA niejednokrotnie tłumaczyłem moim młodszym – a czasami i starszym – współpracownikom zagadnienia, które ja znałem ze studiów. Trudno wymienić wszystkie informacje i umiejętności, które przydały się podczas mojej dwuletniej przygody z HTA, ale spróbuję: (1) Informacja medyczna – dała mi umiejętność przeszukiwania baz artykułów naukowych i robienia przeglądu systematycznego, co przydaje się w HTA codziennie; (2) Specjalistyczny angielski – niezwykle ważny, bo (prawie) wszystkie artykuły naukowe, które czytałem, były po angielsku; (3) Biostatystyka, Demografia i Epidemiologia – okazały się ogromnym ułatwianiem w zdobywaniu kolejnych umiejętności np. metaanaliza czy ocena wiarygodności badań; (4) przedmioty związane ze zdrowiem – Biologia człowieka, Patologia, Ewolucyjne podstawy zdrowia – dzięki nim łatwiej zrozumieć opisywane w artykułach problemy zdrowotne; (5) Ekonomika zdrowia i pozostałe zajęcia związane z ekonomią w ochronie zdrowia – pozwoliły mi w pełni zrozumieć tę pracę, nie tylko w części oceny skuteczności i bezpieczeństwa danej technologii, ale i w części kosztowej i kosztów efektywności. Nie zapomnę też jak skrupulatność niektórych prowadzących, pozwoliła się nam nauczyć poprawnej edycji tekstów w MS Word, co również jest niezwykle ważne przy tworzeniu raportów czy pisaniu prac. Choć (oczywiście!) w czasie studiów większość studentów nie przepadała za tą dbałością o szczegóły.
Na zdrowie publiczne trafiłem – jak wiele osób na moim roku – przypadkiem, po nieudanej rekrutacji na medycynę. Na początku chciałem skierować swoją karierę w stronę zarządzania i administracji, ale szybko przypomniałem sobie, dlaczego chciałem iść na medycynę i przedmioty związane z podstawami zdrowia i choroby mnie pochłonęły. Myślę, że wielowymiarowość jest jedną z największych zalet kierunku zdrowie publiczne. Studia pokazują jak wiele czynników wpływa na zdrowie i przygotowują do pracy na wielu stanowiskach. Osobiście uważam, że absolwenci zdrowia publicznego zawodowo mogą robić mnóstwo ciekawych rzeczy!
Blog Zdrowia Publicznego, red. M. Zabdyr-Jamróz, Instytut Zdrowia Publicznego UJ CM, Kraków: 10 kwietnia 2019