Autor: Marcin Grysztar
Już od ponad 60 lat trwają prace nad alternatywnymi (w stosunku do tradycyjnych wyrobów tytoniowych) metodami dostarczania nikotyny do organizmu. Pierwszy tego typu aparat opatentował w 1958 roku Frank Bartolomeos. Zaprojektowane przez niego urządzenie było prekursorem współczesnych, dostępnych od 2003 roku, e‑papierosów [1]. E‑papierosy są najpopularniejszą formą elektronicznych systemów dostarczania nikotyny, określanych w skrócie jako ENDS (ang. electronic nicotine delivery systems). W przeciwieństwie do tradycyjnych papierosów, e‑papierosy nie palą się i nie wymagają zastosowania liści tytoniu. Użytkownik e‑papierosów wdycha aerozol, który powstaje po odparowaniu specjalnego płynu [2].
Na nieco innej zasadzie działają tzw. podgrzewacze tytoniu określane w skrócie jako HNB (ang. heat-not-burn), które od kilku lat zyskują popularność na globalnym, a także na polskim rynku. W tym wypadku dochodzi do podgrzewania liści tytoniu, a nie do ich spalania jak w tradycyjnych papierosach. Za wprowadzaniem na rynek podgrzewaczy tytoniu stoją wielkie koncerny tytoniowe. Natomiast e-papierosy i stosowane w nich płyny produkowane są zwykle przez wyspecjalizowane firmy, które nie są związane z koncertami tytoniowymi. Zarówno e-papierosy, jak i podgrzewacze tytoniu sprzedawane są pod różnymi nazwami handlowymi [3].
Głównym argumentem za wprowadzaniem na rynek substytutów papierosów jest dążenie do ograniczenia skutków zdrowotnych wynikających z używania tradycyjnych wyrobów tytoniowych. Producenci e‑papierosów oraz podgrzewaczy tytoniu przekonują, że ich produkty są mniej szkodliwe, a nawet „zdrowsze” niż tradycyjne papierosy [4]. Jednakże wyniki badań wskazują, że w płynach stosowanych w e-papierosach znajdują się szkodliwe substancje, m.in. rakotwórcze metale [5], formaldehyd, acetaldehyd, aldehyd propionowy oraz aldehyd krotonowy [6].
Na uwagę zasługuje fakt, że więcej szkodliwych dla zdrowia substancji znajduje się w aromatyzowanych płynach do e‑papierosów (niż w płynach pozbawionych dodatków smakowych), nawet jeśli nie zawierają one nikotyny (tzw. „zerówki”). Aromatyzowane płyny do e-papierosów są szczególnie preferowane przez młodzież [6]. Natomiast produkty typu HNB (czyli podgrzewacze) są wyrobami tytoniowymi, które zawierają nikotynę, a także groźne dla zdrowia substancje charakterystyczne dla papierosów. W wielu publikacjach naukowych można znaleźć informacje, że stężenie niebezpiecznych substancji w aerozolu z e-papierosów oraz podgrzewaczy jest niższe niż w przypadku zwykłych papierosów. Należy jednak pamiętać, że takie badania często finansują producenci urządzeń typu ENDS oraz HNB [7, 8].
W doniesieniach medialnych częsty jest jednostronny przekaz polegający na uwypuklaniu korzyści wynikających z używania e-papierosów oraz podgrzewaczy tytoniu zamiast tradycyjnych papierosów, bez odniesienia do możliwych niekorzystnych efektów zdrowotnych stosowania tych urządzeń. Ponadto w materiałach prasowych niejednokrotnie padają sformułowania, że te urządzenia są „lepsze”, „mniej szkodliwe”, a nawet „zdrowsze” niż tradycyjne wyroby tytoniowe [9]. Korzystny obraz medialny kreowany na całym świecie przekłada się na zainteresowanie e-papierosami oraz podgrzewaczami tytoniu, a w społeczeństwie zakorzenia się błędne przekonanie co do „bezpieczeństwa” urządzeń typu ENDS oraz HNB. Często też e-papierosami oraz podgrzewaczami tytoniu interesują się ludzie młodzi, nieużywający nigdy wcześniej wyrobów tytoniowych [10, 11].
Rosnące zainteresowanie e‑papierosami i podgrzewaczami tytoniu jest dużym wyzwaniem dla promocji zdrowia. Także dlatego, że w popularnych mediach panuje tendencja do określania ich jako „mniej szkodliwe”, a nawet „zdrowsze”. Należy wyraźnie podkreślić, że nie są to produkty w pełni bezpieczne i zarówno używanie e‑papierosów jak i produktów typu HNB może mieć negatywne skutki dla zdrowia. Nie można też zapominać, że z punktu widzenia zdrowia publicznego, celem jest zwalczanie nikotynizmu niezależnie od sposobu dostarczania nikotyny do organizmu [12].
Kontakt do autora: Marcin Grysztar
Blog Zdrowia Publicznego, red. M. Zabdyr-Jamróz, Instytut Zdrowia Publicznego UJ CM, Kraków: 31 maja 2019
Źródła: